Gonzo – psie nieszczęście…Ma kilkanaście lat. To kulejący, lekko głuchy nieduży piesek, żyjący w swoim świecie ale niekłopotliwy, nieagresywny. Nie lubi być zamknięty w kojcu, tylko w warunkach schroniska nie ma wyjścia i powoli się przyzwyczaja. Trochę pochodzi z innymi psami i albo się gdzieś położy na wybiegu albo idzie do swojej budy. Jego życie nie było usłane różami, musiał wiele przeżyć chwil, o których pewnie chciałby zapomnieć.
Musiał być przeganiany z miejsca na miejsce, bo czasami nerwowo reaguje na zbliżającego się znienacka człowieka, więc trzeba z nim postępować ostrożnie i bez gwałtownych ruchów. Gonzo nie wie, czy nie spotka go kolejna krzywda, czy człowiek nie sprawi mu bólu. Przybłąkał się do firmy transportowej, był tam kilka tygodni, ale pracownicy bali się o jego życie, bowiem kładł się pod samochodami i zasypiał tak mocno, że nie zauważał kiedy te ruszały…
Nie wiem czy jest jeszcze szansa na godne życie dla biednego Gonzo – każdy szuka pięknego, zadbanego szczeniaczka. A przecież Gonzo także chce kochać, chce mieć własne miseczki, kocyk a przede wszystkim Człowieka i rękę która pogłaszcze szurpate futerko. Kogoś, kto powie – „kocham cię, Gonzo – chodźmy do domu”.