Ma na imię Kiler, jest mieszańcem owczarka niemieckiego, maść czarna podpalana. Ma osiem lat.
Urodził się i całe życie mieszkał w podpoznańskiej miejscowości, w domu z ogrodem. Wychowywał się z dziećmi.
Do dziś uwielbia bawić się piłką.
Państwo, którzy byli jego właścicielami niestety wyprowadzili się do Poznania, do mieszkania bez ogrodu i nie zabrali ze sobą pieska. Kiler został ze starszą osoba, która nie miała możliwości i sił na opiekę nad nim. Skończyły się zabawy piłka, spacery.
Miał jedzenie, dach budynku gospodarczego nad głową i ogród. Ale dla psa pełnego energii, kochającego kontakt z człowiekiem – to okazało się za mało.
W nocy zaczął wymykać się z domu, przechodząc przez płot (potrafi wspinać się niczym kot) i biegał po okolicy, odwiedzając okoliczne psiaki.
Niestety – w wyniku tych eskapad zawiadomiono schronisko i Kiler został zabrany ze swego domu. Starsza Pani z płaczem musiała pożegnać psa. Nie dano jej innej możliwości.
Bardzo smutna historia.
Kiler jest łagodnym psem, nigdy nikogo nie ugryzł. Z psami też raczej nie popada w konflikty. Ma niestety wadę, która ponoć uniemożliwia mu zamieszkanie w mieszkaniu – zdarza mu się siusiać w domu – cóż, pewnie mając inne warunki od szczenięcia nikt go tego nie nauczył.
Teraz Kiler spędza dni w maleńkim schroniskowym kojcu. Wyprowadzony na spacer szalał jak dzieciak, chciał biegać – pełen nadziei i radości chciał wrócić do domu.
Niestety – takie spacery są krótkie i rzadkie. Nie mamy niestety czasu i możliwości, gdyż podopiecznych coraz więcej.
Boimy się, żeby z czasem Kiler nie popadł w schroniskową depresję.
Już teraz zaczyna chować się w kąt, smutny i przygaszony – jakby tracił nadzieję.