
Koksa, bo takie imię dostała maleńka suczka nie jest młoda. Ma około 6-7 lat i za sobą tragiczne prawdopodobnie przeżycia. Widać że miała dom, ciepły kącik – które straciła z niewiadomej przyczyny. Podejrzewamy że mogła zostać wyrzucona z samochodu lub porzucona w inny, nie mniej bestialski sposób. Na zimno, głód i strach – takie maleństwo.
Koksa nie bardzo umie się teraz odnaleźć. Mieszka w domu tymczasowym i jest niezwykle spokojna. Cały dzień śpi, niechętnie wychodzi na spacerki. Kiedy już uda się z nią wyjść nie chce iść , boi się hałasu , ruchu, wydaje się czasem być jakby zagubiona. Możliwe że to syndrom porzucenia, że boi się utracić nowe miejsce i poczucie bezpieczeństwa.
Nie lubi długich spacerów, załatwi swoje potrzeby i już wraca, ciągnie do domu. Na smyczy chodzić umie ale tylko tak jak ona chce, nie chodzi przy nodze, w miarę szybko się męczy, np po schodach.
Często ogląda się czy idzie za nią jej opiekunka.
Nie przejawia agresji ani do kotów ani do ludzi.
Nie niszczy niczego, bawi się najchętniej przytulając do człowieka i nadstawiając brzuszek do głaskania.
Zdecydowanie woli mokre karmy niż suche. Je normalnie bez pospiechu i agresji. Pozwala zabrać sobie miskę.
Reaguje na stanowcze zwrócenie jej uwagi, kuląc ogon pod siebie, kładzie uszka.
Nie szczeka, pozwala wziąć się na ręce, nie grzebie w śmieciach!! Jednak jest łasa na ludzkie jedzenie.
Ma trochę problemów z serduszkiem – nie wiemy co przeżyła, jak żyła – wiemy że ogromnie potrzebuje własnego spokojnego domu do końca życia.
Kto przyjmie pod swój dach maleńka, niewiększa od małego kotka sunię. Nie zajmie dużo miejsca, nie sprawi kłopotu, ale pokocha całym serduszkiem – wszak nic nie zastapi psiej miłości i wierności.
Maleńka Koksa szuka domu!