Zobaczyłam ją zaraz po przyjeździe do Nowej Studnicy – nieduża, smutna psina. Myślałam że miejscowa, koło pensjonatu kręci sie sporo psiaków. To wszystko znajduje się w środku lasu – kilka domów …więc miałam nadzieję, bo ruch żaden i mogła sobie spacerować.
Przykucnęłam – zawołałam i sunia przywarła do nóg, przytuliła się cała, potem wywaliła kołami do góry nastawiając brzusio – jak się wtedy okazało bardzo, bardzo chudy – do głaskania. Zamknęła oczy i znieruchomiała a ja przepadłam. Wiedziałam że tak jej nie zostawię, dowiem się chociaż czyja jest, dlaczego chuda i skąd kleszcze.
Okazało się, że sunia jest niczyja – istnieje prawdopodobieństwo że została wywieziona do lasu i porzucona i tak dotarła do ludzi, do pensjonatu – najbliższe miasteczka i wsie bardzo daleko, stamtąd lasem by nie dotarła, za słaba i za mała.
Jak skończy się sezon – sunia przepadnie, bo nikt się nią nie zajmie.
Łania jest delikatna, spokojna i łagodna bardzo – obok niej przechodziły psiaki miejscowe, koty – a ona nic. Wodziła wzrokiem za człowiekiem.
Nie wiem ile ma lat, może 4, może mniej a może więcej. Wiem tylko, że za słodycz spojrzenia, za przymrużone oczy w podziękowaniu za dotyk – musimy coś jej poszukać.
Będzie wiernym i oddanym psem, za wszystko co ją spotka odpłaci z nawiązką. Tylko kto da jej szansę na to, kto podzieli się swoim domem z małą, drobną i chudziutką Łanią. Kto ja przytuli, weźmie na kolana. Kto jej powie – „to jest twój dom Łaniu”.
Gdzie jest taki dom – taki Człowiek – gdzie miejsce Łani. Kto już jej nie skrzywdzi i kto pozwoli się kochać – Łania ma tej miłości wielkie pokłady.
11 lipca Łania przyjeżdża do Poznania – będzie szukać domu na zawsze, lub domu tymczasowego na początek. Kto nam pomoże?