W czwartek po wielu trudach i ogromnej pomocy wspaniałych Ludzi z Wiórka koło Poznania, a zwłaszcza pewnej młodej, ślicznej dziewczyny, która zamiast się zabawiać – karmiła i opiekowała się porzucona sunią – Luca , bo takie dostała imię, trafiła pod naszą opiekę.
Wieczorem w czwartek na sunię czekali lekarze, gdyz psina, przerazona, wypłoszona wyraźnie kulała na przednia łapę. Była juz zmeczona przeganianiem przez ludzi, ale strach był tak silny, że ponad pół dnia trwało, zanim ww Dziewczyna zapięła ją na smycz i zadzwoniła po nas. Pojechaliśmy wówczas trzeci raz – i sunia zdążyła do gabinetu wet. Pierwsze oględziny wykazały problem z łapką, ale dopiero kolejny dzień wykazał co dolega Luce.
Łapka na wysokości barku jest stłuczona – zwłaszcza tkanki miękkie – prawdopodobnie została skopana, uderzona kijem, kamieniem. Nie wiem, co o tym myśleć. Do tego zdjęcie rtg – wykazało…śrut. Do tej niedużej, łagodnej suni ktos po prostu strzelał.
Nie wiem, co myśleć – o takich ludziach. Wiem, że mała potrzebuje pomocy, wsparcia, i przede wszystkim dobrego, kochającego domu.
Teraz przebywa w domu tymczasowym, jest spokojnym, miłym psem. Zna podstawowe zasady porządku, choc na razie ma ograniczone mozliwości ruchu.
Kolejna wizyta w środę, wówczas okaże się, czy i kiedy mozna będzie operować psinkę.