
Tragedia, która trudno opisać. 15 letni psiak w typie szorstkowłosego jamniczka, trafił do przytuliskowej budy i kojca po stracie właścicielki. Nikt z rodziny nie chciał się nim zająć – został więc zawieziony do gabinetu wet do uśpienia. Ponieważ lekarz nie stwierdził aby taka decyzja była uzasadniona – ratował psie życie i przekazał psiaka pod naszą opiekę.
Zagubiony, zrozpaczony staruszek – na koniec życia siedzi w budzie, sople lodu zwisają mu ze smutnego pyszczka. A my w desperacji, aby znaleźć miejsce gdzie można go przenieść – aby w cieple i ludzkiej miłości przeżył to co mu zostało,. Bo serce boli patrząc na tą biedę.
Piesek toleruje koty – zupełnie nie zwraca na nie uwagi. Szuka kontaktu z małymi łagodnymi psami – chce się z nimi zaprzyjaźnić i wtedy jakby młodnieje – wraca do życia.
Może ktoś dałby mu szansę – zapewnimy jedzenie, opłacimy ewentualne leczenia (na razie nie są konieczne) byle ciepły dom i dotyk ręki człowieka ukoił psią rozpacz.
Maksiu jest kompletnie oszołomiony, wycofany ale nie agresywny i nie złośliwy. Jakby nie rozumiał co się z nim stało. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie i na psie oczy.
Proszę – pomóżcie mu – żył w raju – teraz ma piekło.