
Historia Tycjana jest jak wiele wakacyjnych psich opowieści bardzo smutna. Jego właścicielka postanowiła zabrać go na wycieczkę, wycieczkę w jedną stronę…
W biały dzień zaparkowała pod schroniskiem, wyskoczyła z psem w pośpiechu, przywiązała do bramy i uciekła, nikt nie spisał dowodu rejestracyjnego.
Tycjan jest młodym psem. Przy pierwszym naszym spotkaniu powarkiwał na mnie. Nie rzucał się na kraty, nie chował w budzie, tylko nie chciał brać smaczków.
Dziś już było dużo lepiej, z zaciekawieniem oglądał aparat, smaczki brał. Jest zdezorientowany i zagubiony. Potrzebuje na nowo przekonać się do człowieka. Sprawia wrażenie psa opanowanego i spokojnego, nie wykonuje zbędnych ruchów, stoi i obserwuje.
Ma kołtuny, w domu gdzie był za pewne nikt o niego nie dbał, był tam remont o czym świadczą resztki farby na jego pięknym czarnym psim futerku…
Na spacerze ciągnie bardzo mocno ale kwestia czasu i wszystko ładnie załapie, na psiaki zapowiada się całkiem dobrze, pływa jakby był przynajmniej nowofundlandem
jęzor ma fioletowo-różowy śmieszny część fiolecik a wchodzą różowe plamy na to.