Stefcia

Bardzo nie lubimy przekazywać smutnych wiadomości. Niestety wczoraj musieliśmy pożegnać naszą podopieczną – Stefcię. Jej opiekunka czuwała nad nią przez ostatnie dwa lata i była z nią do samego końca, dlatego to jej oddajemy teraz głos.
„Czasami chęci i miłość do zwierzaków to, niestety, za mało, żeby wygrać wyścig z czasem i chorobą. A jednak nadzieję mieliśmy do końca.
Wczorajszego ranka kotka zaskoczyła nas, wyskakując przez uchylone drzwi do łazienki w której rezydowała, przebiegając do pokoju dziennego. Na taką odwagę nigdy do tej pory się nie odważyła, przy okazji zaskoczyła też rezydentkę (a dawną tymczaskę – Lutkę). Położyła się na dywanie i rozglądała się przez kilka minut. Widać było, że do tej pory spłoszona i przerażona kotka poczuła po się po raz pierwszy od dawna bezpiecznie, w miejscu, które mogła nazwać domem.
Zaangażowanie nasze i weterynarzy (dziękujemy tu szczególnie Weterynarz Neo Vet Poznań i Gabinet Bonawentura) nie było w stanie powstrzymać postępującej choroby nowotworowej. Zakażenie otrzewnej, wypełniona płynem nerka, przerzuty – to wszystko razem stanowiło zbyt duże obciążenie dla jej osłabionego rakiem organizmu. Zrezygnowaliśmy z uporczywej terapii i z bólem serca pożegnaliśmy ją wczorajszego popołudnia.
Stefcia nie mieszkała w naszym domu długo (udało nam się ją schwytać dopiero w ubiegły weekend), ale nie zmienia to faktu, że przez ten czas traktowaliśmy ją jako członka rodziny. Była nieśmiała, nieco nierozgarnięta, rozmruczana, zawsze kochana i urocza.
Mamy nadzieję, że jest Ci dobrze za tęczowym mostem.”
———————————————————–

Chcielibyśmy przedstawić Wam Stefcię.

To jeden z tych kotów obok, którego przechodzi się obojętnie. Dlaczego? Ponieważ nie wykazuje choćby krzty chęci interakcji z człowiekiem. Dzikuska? Nie, wiemy że kotka miała kiedyś dom i rodzinę.
Przez kilka lat Stefcia była bezdomna – mieszkała na zamkniętym podwórzu przy ul. Jackowskiego. Opiekę sprawowała nad nią mieszkanka kamienicy. Niestety Stefcia była nieuchwytna. Nie pozwalała na bliższy kontakt niż podejście do niej na odległość metra. W żaden sposób też nie dawała się złapać.
W ostatnim czasie opiekunka zauważyła, że coś niepokojącego dzieje się z kotką. Zaczęła ona kuleć i szybko chudnąć. Nadarzyła się więc okazja, chwila słabości, aby złapać Stefcię. Do pomocy została zaangażowana nasza wolontariuszka – akcja łapanki musiała się udać!
Niestety po chwili radosnego entuzjazmu nadeszła fala przykrych wiadomości. Stefie spuchła wpierw przednia prawa łapka, a następnie tylna. Przestała wykazywać zainteresowanie jedzeniem, miała obniżoną temperaturę i zaczęła zachowywać się apatycznie. Stefcia w trybie pilnym została zbadana przez specjalistów – zrobiono jej biopsję, RTG i echo serca. Pozostało nam czekać na wyniki i ich interpretację…
Dzisiaj otrzymaliśmy informację, że w zmianie na łapie znajdują się komórki nowotworowe. Wiadomość ta zupełnie zwaliła nas z nóg. Nie wiemy, jakie szanse ma kotka – czy uda nam się zawalczyć o choćby kilka miesięcy życia? Czekamy obecnie na konsultację z lekarką weterynarii zajmującą się onkologią.
Bardzo prosimy o pozytywne myśli i trzymanie kciuków za Stefcię. ❤

Koty do adopcji

Mizuki
1 rok 1 miesiąc
Więcej
Diuna
6 miesięcy
Więcej
Mruczuś
5 lat
Więcej
Mika
3 miesiące
Więcej