Mam na imię Jeżyk. Jestem młody – mam około 2 lat i jeszcze pamiętam mamę, rodzeństwo i wspólne zabawy. Pamiętam też ten dzień gdy przytulony do człowieka opuszczałem bezpieczny azyl mojej rodziny aby rozpocząć nowe życie we własnym domu.
Byłem kochany, bawiono się ze mną.
Myślałem sobie – oby i moje rodzeństwo trafiło tak dobrze jak ja.
Az nadszedł ten dzień – całkiem niedawno.
Moi Państwo przynieśli do domu duże drzewko, zakładali kolorowe okrągłe coś – tak chciałem pomagać – ale mnie odgonili.
Nie przejąłem się, już raz widziałem takie drzewko, a pod nim była dla mnie pyszna kość. Pamiętam to doskonale – więc i teraz węszyłem, czy gdzieś jej nie znajdę.
Ale coś było już inaczej. Już nie głaskali mnie tak często, a tego dnia tylko dziwnie na mnie patrzyli. Przecież byłem grzeczny – co zrobiłem złego.
Wreszcie Pan ubrał kurtkę, wziął smycz – ooo – szliśmy na spacer – super. W śniegu jest świetna zabawa.
A do tego spacer miał być dalszy – jechaliśmy autem – Pani z nami. Może do lasu.
I nagle – skończył się cały mój świat – Pan zatrzymał samochód – było jeszcze miasto, pełno aut jeździło – Pani otworzyła drzwi, wypchnęła mnie na zewnątrz, tak bardzo zabolała mnie łapka – i odjechali.
Biegłem za nimi, wołałem, płakałem – prosiłem – obiecałem, że będę starał się bardziej.
Bałem się tak ogromnie – ale wierzyłem, że po mnie wrócą. Że po lśniącą świąteczną choinką będzie dla mnie moja kostka.
Nie wrócili.
Nadeszła noc – nie miałem gdzie się podziać, było mi tak bardzo zimno.
Skuliłem się w jakimś kąciku. Do tego pojawił się wielki pies – wystraszył mnie – teraz boję się dużych psów, warczę na nie.
Nie chciałem oddalać się – czekałem.
Pies zawsze przecież czeka na swego Pana.
Gdy już nie miałem ani sił, ani łez – ktoś się przy mnie zatrzymał i zabrał mnie.
W ten sposób trafiłem do tego miejsca które nazywają przytuliskiem. Jest tu więcej takich psów jak ja.
Gdy nikogo nie ma opowiadamy sobie nasze historie, niektóre są takie tragiczne.
Mam budę ze słomą, miskę jedzenia. Pan który opiekuje się nami lubi mnie, pogłaskał kilka razy. Ale jestem bardzo, bardzo samotny.
Takie święta sprawili nam ludzie – takie samotne i beznadziejnie smutne.
Czekam na kogoś, kto pozwoli mi znów uwierzyć.
Dam jeszcze jedną szansę, zanim całkiem zamknę się w sobie i przestane z nadzieją wyglądać zza krat.
Wybaczę – tylko pokochaj!!!