Naruto – psie dziecko, ma może 3 może 4 m-ce. Bezdusznie wyrzucony z domu, w centrum Poznania – z kartka na szyi – „weź mnie”.
Obok samochody, tramwaje …i on. Wystraszony, ogłupiały malec.
Miał dom – a teraz pozostało wspomnienie, zimno, głód i lęk – co dalej.
Miał trochę szczęścia – znaleźli się ludzie, którzy zabrali malucha z ulicy – niestety alternatywą dla niego było schronisko.
Bałam się, że w masówce innych szczeniaków – ma małe szanse. Zabrałam go do siebie.
Mam chorą na serce własną sukę – dlatego nie powinien być u mnie długo.
Szukam pilnie dobrego domu dla malca.
To nie będzie pies kolankowy.
Naruto zapowiada się na ślicznego psa o długich nogach i proporcjonalnej sylwetce.
Jutro odwiedzimy weterynarza, założymy książeczkę zdrowia, odrobaczymy, a potem zostanie zaszczepiony.
Jest niesłychanie inteligentny – bardzo szybko uczy się zasad czystości i posłuszeństwa, choć broi, jak to szczeniak.
Nie chciałabym żeby się przyzwyczaił do nas za bardzo – później będzie gorzej.
I wyjaśnijcie mi, bo naprawdę nie wiem – jak można wywalić takiego szczeniaka na mróz, na ulicę i zawiesić mu na szyi kartkę – tylko na tyle stać było jego właściciela.
A może to niechciany, nie trafiony prezent pod choinkę. Tak to wygląda.