Gluś przyjechał do nas, i od razu do kliniki, ledwo żywy.
Przywieźli go do nas państwo, którzy dostrzegli nieszczęście kocurka.
Diagnoza – stan ciężki, ogólne wyniszczenie organizmu, duszności, oddychanie utrudnione, ruch skóry na szyi skorelowany z oddechami – odma podskórna. W obrazie rtg prawdopodobne rozerwanie tchawicy. Żołądek zgazowany. Dwie śruciny wiatrówkowe na tle przodobrzusza.
Przez rozerwaną tchawicę – następstwo jakiegoś mocnego urazu – kocurek ledwo oddychał.
Oprócz tego w morfologii silna anemia, nieprawidłowa biochemia.
Złamane kły. Świerzb. Ropne zapalenie nosa i oczu. Zapalenie jelit. Dodatni test na FIV. Ale to już drobiazgi…
W środę 11 pażdziernika operacja. Niestety, tylko częściowo udana. Tchawica została zszyta do wysokości klatki piersiowej – niżej niestety nie. Kotek jest w zbyt złym stanie ogólnym, żeby przeżyć otwarcie klatki piersiowej. Jest szansa, że ta część tchawicy z czasem zrośnie się sama. Jeśli nie – konieczna będzie kolejna operacja.
Gluś jest dogrzewany w inkubatorze. Leży pod tlenem. Dostaje leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, i Doxycyklinę. Drogą wysokoenergetyczną pastę.
Kolejne doby będą kluczowe. Mamy nadzieję, że uda mu się przeżyć. To młody, roczny kot. Bardzo łagodny.
Jeśli się uda, potrzebne będą tygodnie jeszcze podawania leków. Leczenia anemii. Dobrego pokarmu. Zapalenia jelit. Świerzbu. I licho wie co jeszcze wyjdzie… A sam zabieg też tani nie był…
Prosimy o trzymanie kciuków za tego biedaka. A także o wsparcie finansowe. To kolejny zwierzak, którego leczenie pochłonie krocie…