Julcia jest około 2-letnią, drobniutką koteczką.
Pewnego dnia pojawiła się „znikąd” na stacji kolejowej w podpoznańskiej miejscowości.
Od początku chodziła za ludźmi, prosząc po kociemu o zainteresowanie i pomoc. Widać było, że jest oszołomiona swoją sytuacją, bezradna i zagubiona. Wreszcie ktoś się zlitował nad nią i tak Julka trafiła do Fundacji.
Okazało się, że jest wysterylizowana – a więc domowy kot, bo nie miała przyciętego koniuszka ucha (tak oznacza się przy sterylizacji koty wolno żyjące). Chipa brak. Na ogłoszenie na Zaginione/Znalezione nikt się nie odezwał.
Dlaczego Julka wylądowała na ulicy, nie wiemy. Wakacje? A może dlatego, że zaczęło jej paprać się jedno uszko, w którym, jak się okazało, był stan zapalny? Uszko wyleczone, niestety pozostało trochę nieforemne, ale w niczym nie ujmuje to kiciuni uroku.
W każdym razie Julcia szuka teraz domu, takiego na zawsze.
Jest spokojną i bardzo łagodną kicią. Dobrze dogaduje się z kocurkiem Franiem, z którym tymczasowo mieszka.
Testy Fiv/Felv ujemne, z kuwety wzorowo korzysta.
Jest przytulińska, chętnie siedzi na rękach.