John Snow

Potrzebowaliśmy sami czasu żeby o tym napisać. Johna już nie ma z nami. Pobiegł za tęczowy most … jeszcze trudno nam w to uwierzyć.
Mimo walki lekarzy i naszej jego organizm poddawał się i był coraz słabszy. John już nie walczył.
Jasiek nie odchodził w samotności, a w ramionach bliskiej osoby. Trzymany za łapkę odszedł tam gdzie już nic go nie boli.
Johny mieszkał w domu tymczasowym u Martyny.
Ona pokochała go miłością bezgraniczną. Tam dostał drugie imię Bochen, bo tak zawijał często łapki jak leżał że wyglądał jak bochenek.
Był dla niej Bochusiem, Bochenkiem i Skarbem – tak do niego mówiła.
Miał swoje humory. Czasem miał ochotę na głaskanie, a czasem nie miał. W nocy potrafił „gadać” do księżyca, a jego opiekunka spała wtedy w stoperach akceptując wilczą naturę Bochusia.
Planowała by go ostatecznie adoptować, bo nie wyobrażała sobie że mogłaby go komukolwiek oddać. „Jestem mu wdzięczna, że pojawił się w moim życiu” to słowa jego opiekunki. Niestety los chciał inaczej.
Johny nie miał domu stałego jeszcze, ale miał kogoś kto go kochał.
To bardzo dużo. Szkoda, że był z nami i ze swoją opiekunką zdecydowanie za krótko. Żegnaj kocie wielu imion Johnie, Jaśku, Bochusiu … teraz możesz robić sobie ten swój bochenek i patrzeć na nas z góry … do zobaczenia gdzieś tam. Czekaj na nas.
——————————

John Snow może i jeszcze trochę marnie wygląda, ale Ci co pamiętają w jak fatalnym stanie do nas trafił zobaczą różnicę. ❤

Jeśli nie pamiętacie zobaczcie najstarsze zdjęcia.
Chłopak jest rewelacyjny! ❤ Gada i gada ten kot…. borze szumiący ile ten kot ma do powiedzenia! 🙂 Pisaliśmy, że zapowiada się na przylepę i tak właśnie jest – to prawdziwy pieszczoch – Mamy nadzieję, że ktoś go pokocha, bo to wspaniały kot i że FIV plus nie będzie przeszkodą.
————————————
Taka kocia bieda została wyłapana na kastrację. I szukamy dla tej biedy domu stałego ‼
Kocurek jest bardzo miły. Jest też jeszcze zabiedzony ze sporą ilością pasażerów na gapę (wszy, pchły i kleszcze) których lekarze się pozbywają. I niestety wychodzi w testach FIV pozytywny. 🙁
Nie wiemy czy miał kiedyś dom czy zawsze mieszkał na ulicy i wiódł życie kota bezdomnego. Roboczo dostał imię John Snow.
Po odczyszczeniu i odchowaniu będzie z niego prawdziwy przystojniak. Jest już po zabiegu kastracji.
Kocurek przeniósł się z kliniki do domu tymczasowego. Nie jest to jeszcze dom stały, którego John szuka, ale jest to dla niego ogromna szansa na odmianę losu i stanie się kochanym kotem domowym.
A jak znosi to sam bohater opowieści?
John garnie się do swoje opiekunki bardzo! 🙂 Będzie z niego pieszczoch, coś tak się zapowiada. Tyle zmian w krótkim czasie spowodowało, że jest jeszcze trochę zdezorientowany i jakieś głośniejsze dźwięki czy nagłe ruchy wywołują u niego strach.
Chowa się wtedy w bezpieczne miejsca i po chwili już jest dobrze.
Życie kota bezdomnego odcisnęło piętno nie tylko na zdrowiu, ale i na jego zachowaniu.

Koty do adopcji

W trakcie leczenia
Rysiu
5 lat
Więcej
Kicia
8 lat
Więcej
Stachu
1 rok 10 miesięcy
Więcej
Emma
4 lata
Więcej