Mała Luna ukrywała się w zaroślach w centrum Poznania. Niepewna, przestraszona, zastanawiała się przez chwilę, czy powinna mi zaufać…
Zaufała – podbiegła, ocierała się o ręce, sama weszła do transportera. Tak trafiła pod naszą opiekę.
Nie wiemy, dlaczego straciła dom, ale na pewno go kiedyś miała. Nikt w okolicy jednak jej nie zna, nikt nie szuka… Możemy tylko przypuszczać, że Daisy z kociaka zaczęła stawać się dorastającą kotką i znudziła się dotychczasowym opiekunom…
Luna ma około 6-7 miesięcy, właśnie wymienia ząbki na stałe. Jest zdrowa, została odrobaczona, ma książeczkę zdrowia. Jej niewątpliwe atuty to słodki, różowy nosek i poduszeczki łapek. No i niezwykle długi, czarny ogonek (proszę spojrzeć na trezcie zdjęcie).
Koteczka ma mnóstwo energii, uwielbia się bawić. Bardzo potrzebuje towarzystwa człowieka.
Cały czas chodzi za opiekunką , ładuje się na kolana, siada na biurku gdy pisze, nawet pomaga zmywac naczynia:)
Gdy się nią nikt za długo nie interesuje głośno domaga się pieszczot. Przepięknie mruczy, gdy ktoś choćby się do niej zbliży, a na kolankach zasypia zwinięta w kłębek, bardzo szczęśliwa.
Wszystko jej smakuje , pięknie dba o porządek w kuwecie.
Po prostu mały cud:)))
Na inne koty początkowo zareagowała nerwowo, ale robi postępy, socjalizuje się i coraz częściej szuka ich towarzystwa.
Luna jest wspaniałą, rezolutną koteczką i zasługuje na wspaniały dom,
który zapewni jej miłość i bezpieczeństwo, już na zawsze.